sobota, 27 listopada 2010

Antygona smoleńska




"Gdy człowiek prawa i bogów cześć wyzna,
To hołd mu odda ojczyzna;
A będzie jej wrogiem ten, który nie z bogiem
Na cześć i prawość się ciska;
Niechajby on sromu mi nie wniósł do domu,
Nie skalał mego ogniska!"

Chór, Sofokles "Antygona
"



W
tragedii ułożonej przez Sofoklesa sprawy ludzkie biegną ku tragicznemu zakończeniu równie nieubłaganie jak płomień zapalonego lontu bieży nieuchronnie aby odpalić ładunek prochu.

Kreon, zaślepiony władzą, egzekwuje konsekwentnie swoją wolę, która staje przeciwko prawom boskim i ludzkim. Zabraniając godnego pochówku Polinika, Edypowego syna a brata Antygony i Ismeny wywołuje radykalny sprzeciw tej pierwszej. Stając oko w oko z nieludzkim prawem, Antygona spełnia obowiązek, do którego się poczuwa i ginie z własnej ręki. Za swoją miłością idzie Haimon, Kreonowy syn, którego rady ojciec nie zechciał wysłuchać. Za synem śmierć samobójczą wybiera zrozpaczona matka - Eurydyka. Osamotniony Kreon, wobec ciał ofiar uznaje swą winę:

"Biada mi!
Przejrzałem biedny: jakiś bóg złowrogi
Zwalił na głowę mą brzemię,
Na szału popchnął mnie drogi,
Szczęście mi zdeptał wbił w ziemię.
O biada! Do zguby
Wiodą śmiertelnych rachuby.

[...] niech moim obliczem
Nie mierżę, ja, co mniej jestem niż niczym!

[...]
Dokąd się zwrócić, gdzie spojrzeć w niedoli?
Wszystko mi łamie się w ręku,
Los mnie powalił, pełen burz i lęku."

Takiego wyznania nie usłyszeliśmy od polskich Kreonów, którzy przyłożyli rękę do zbrodni smoleńskiej. Wybrali umycie rąk. Nie usłyszeliśmy ani słowa skruchy od polskich Kreonów zwalczających wybrane przez polskie Antygony formy uczczenia poległych na służbie Państwa Polskiego Poliników. Mało tego - polscy Kreoni wybrali drogę matactwa od samego dnia śmierci Poliników, drogę szydzenia ze zmarłych i żałobników, drogę narodowego zaprzaństwa. Aby uniknąć współodpowiedzialności wybrali hańbę, ale odpowiedzialności i tak nie unikną. To również do nich odnoszą się słowa wiersza "Który skrzywdziłeś" Miłosza :

"Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy
i sznur i gałąź pod ciężarem zgięta."

czwartek, 11 listopada 2010

Święto Niepodległości 2010 - czego zabrakło?

16 sierpnia 2010 "Nasz Dziennik", relacjonując przebieg państwowych uroczystości w dniu Święta Wojska Polskiego, przytomnie zauważył, że "cztery miesiące po katastrofie pod Smoleńskiem, w której - na służbie Rzeczypospolitej - zginęli głównodowodzący polskiej armii, nikt nie przywołał ich nazwisk w Apelu Poległych przed Grobem Nieznanego Żołnierza".

Zabolało.

11 listopada 2010 TVP1 relacjonowała przebieg uroczystości z okazji Święta Niepodległości. W tym samym miejscu przywołano pamięć o żołnierzach walczących o niepodległą Polskę, o politykach, którzy budowali od podstaw II RP - Piłsudskim,
Dmowskim, Witosie i innych. Zabrakło w tym wyliczeniu imienia Wielkiego Polaka, który w zasadniczy sposób przyczynił się do odzyskania przez nasz kraj niepodległości, który dla Polski przerwał swoją światową karierę artystyczną i podjął się zabiegów dyplomatycznych na rzecz Ojczyzny, reprezentował Polskę podczas konferencji w Paryżu, został pierwszym premierem Polski niepodległej, jako kandydat możliwy do zaakceptowania przez polityków reprezentujących różne opcje. Mówię o Ignacym Janie Paderewskim, gorącym patriocie i mężu stanu. Pięć dni temu, 6 listopada, obchodziliśmy w Polsce 150. rocznicę jego urodzin.

Prezydent Komorowski, podobno z wykształcenia historyk, nie zauważył tej wielkiej gafy i w swoim przemówieniu pełnym nawiązań do walki politycznej w obecnej Polsce nie skorzystał z doskonałej okazji do przypomnienia postaci Paderewskiego, chociaż dwukrotnie raczył wspomnieć Marszałka Piłsudskiego. W tych okolicznościach nie będziemy daleko od prawdy odnotowując, że prezydent Komorowski spłycił swoje wystąpienie, ograniczając się do najbardziej utartych opinii w sposób niegodny historyka.

A przecież o fundatorze Pomnika Grunwaldzkiego pamiętał Kraków przy okazji obchodów 600-lecia bitwy z Zakonem Krzyżackim, pamiętały niektóre media w rocznicę urodzin Mistrza (m.in Polskie Radio II), czy wreszcie pamiętał dzisiaj Poznań inscenizując historyczną wizytę Paderewskiego w tym mieście i przypominając jej znaczenie dla wybuchu zwycięskiego Powstania Wielkopolskiego w 1918 r.

Czy powierzyliśmy najwyższe urzędy w Państwie Polskim historycznym ignorantom, którzy lubią stroić się w patriotyczne piórka, ale ich uczucia patriotyczne są dość chłodne?

Znów zabolało.

Zabrakło też w trakcie uroczystości dobitnego podkreślenia patriotyzmu i wiernej służby Polsce poległych pod Smoleńskiem Synów i Córek Ojczyzny. Ogromna większość z nich na takie uhonorowanie zasłużyła.

Czy tak już będzie przy każdej okazji?