czwartek, 24 listopada 2011

Ślepy strzelec wyborowy - obrońcom Krytyki Politycznej

Rozpocznę od zaskakującego wyznania: odwiedziłem stronę Krytyki Politycznej !

Idąc za linkiem wskazującym miejsce publikacji 6 (!) listów sprzeciwiających się możliwym sankcjom wobec lewackiego klubu, takim jak obcięcie ministerialnych dotacji, utrata możliwości wynajmu na preferencyjnych warunkach sporego lokalu w samym centrum Warszawy, zaspokoiłem swoją ciekawość jakie argumenty zostały użyte w listach, kto je podpisał, czym się różnią pomiędzy sobą i na ile wnoszą coś istotnego do meritum sprawy jakim jest czynny udział Krytyki Politycznej w blokadzie Marszu Niepodległości i lewackich ekscesach w dniu 11 listopada 2011 r.

Poczyniłem przy okazji kilka mało oryginalnych obserwacji:

1. Poszczególne listy okazały się de facto jednym pismem rozpisanym na głosy. Ludzie szeroko pojętej kultury podzielili się (zostali podzieleni?) na grupy według posiadanej profesji i przez multiplikację chcieli stworzyć wrażenie wielogłosowego chóru obrońców zagrożonego przez barbarzyńców matecznika wysokiej kultury.

2. Argumentacja we wszystkich listach jest podobna jeśli nie identyczna. My znani twórcy i gwiazdy rozrywki, solidaryzujemy się ze środowiskiem wspierającym kulturę, bez którego życiu artystycznemu i umysłowemu stołecznego miasta Warszawy grozi uwiąd i bezbarwność. Chcemy ochronić Krytykę Polityczną swoim autorytetem. Czynimy to bezwarunkowo i nie przyjmujemy do wiadomości żadnych doniesień o zdarzeniach obciążających jej środowisko czynami przeciwko porządkowi publicznemu i obowiązującemu prawu.

3. Z listów przebija solidarność beneficjentów państwowego mecenasa z innymi beneficjentami (syndrom wspólnego garnuszka) i mecenasem pośredniczącym w przepływie środków publicznych, w której to roli Krytyka Polityczna występuje najczęściej wobec twórców. To podważa bezinteresowność wielu sygnatariuszy listów.

4. Wszystkie listy uchylają się od jakiegokolwiek odniesienia do sedna sprawy: czy i w jakim stopniu Krytyka Polityczna stanowiła zaplecze dla kryminalnych ekscesów w Dniu Niepodległości? Ślepota w tym pospolitym ruszeniu autorytetów okazuje się tyleż użyteczna co zaraźliwa. Listy te przechodzą dokładnie OBOK meritum i są dowodem koniunkturalizmu i złej woli swoich sygnatariuszy. Oczywiście, jak zawsze w takim przypadku, trafiają się pojedyncze podpisy ludzi niewyrobionych politycznie i ulegających cudzej opinii. Ale to jest margines.

5. Sygnatariusze listów oczekują, że ich pupile nie poniosą odpowiedzialności za swoje postępowanie. Nie ma jak widać takich czynów, które mogły by zachwiać ich przekonaniem o słuszności sprawy, w której obronie występują. Związki z prowokatorami z Niemiec znajdującymi schronienie w klubie, nielegalna broń w lokalu, podżeganie do bijatyk ulicznych - to wszystko za mało, aby ważyć w tej sprawie. Sierakowski i jego przyboczni stoją POZA PRAWEM.

Z ulgą opuściłem jaskinię lewactwa. Przypadkowa wizyta okazała się pożyteczna: obnażyła z kim mamy do czynienia, jakich interesów broni się do upadłego, jaką mizerię umysłową i moralną odsłania niejeden celebryta, gdy opuści swój piedestał.

środa, 23 listopada 2011

FORMAT C: (Formatuj Ciemniaka)

Polecenia systemu operacyjnego mogą mieć inne niż powszechnie przyjęte znaczenie. Do takiego wniosku doszedłem powziąwszy z pierwszej ręki, bo od samego premiera Tuska, informację o powstaniu nowego ministerstwa pod wodzą Michała Boniego ze słowem "cyfryzacja" w nazwie (Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji).

Istniejące w latach 2004-2005 Ministerstwo Nauki i Informatyzacji (z prof. Michałem Kleiberem jako ministrem), zajmujące się m.in. informatyzacją w obszarze nauki i badań naukowych oraz promocją społeczeństwa informacyjnego zostało zastąpione przez premiera Marcinkiewicza Ministerstwem Edukacji i Nauki a pion informatyzacji trafił w latach 2005-2007 do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji (z ministrami Dornem, Kaczmarkiem i Stasiakiem). W tym czasie w zakres działań ministerstwa wchodziły cztery działy administracji rządowej: administracja publiczna, informatyzacja, sprawy wewnętrzne, wyznania religijne oraz mniejszości narodowe i etniczne. To wówczas administracja po raz pierwszy została zestawiona z informatyzacją , a zakres tej ostatniej wykroczył poza wąski obszar nauki.

Informatyzacja jest pojęciem bardzo ogólnym i pojemnym. Obejmuje urządzenia i sieci komputerowe, oprogramowanie, metody przetwarzania i przechowywania informacji itp. Może odnosić się do gospodarki, społeczeństwa, szkolnictwa, nauki, administracji rządowej i samorządowej, obronności, policji, wymiaru sprawiedliwości, ubezpieczeń itp. Natomiast cyfryzacja (z ang. digitalization) jest w stosunku do informatyzacji pojęciem bardzo wąskim. Najprościej rzecz ujmując dotyczy przekształcenia sygnałów analogowych, obrazów, filmów, dźwięku, tradycyjnych dokumentów i baz danych do postaci cyfrowej, którą możemy następnie przechowywać, udostępniać i przetwarzać w systemach komputerowych, lokalnie lub zdalnie.

Bez względu na to, czy Platforma Obywatelska ograniczyła zakres kompetencji ministerstwa świadomie, czy też nieświadomie, bawiąc się nowym dla siebie słowem "cyfryzacja", dowiodła w ten sposób, że mało zaszczytne określenie "rządy ciemniaków", nawiązujące wprost do stylu rządów PRL za czasów I sekretarza PZPR Władysława Gomułki, przylgnęło do rządów Donalda Tuska nieprzypadkowo. A zadufanego ciemniaka trudno oświecić - najlepiej chyba sformatować go od nowa:

FORMAT C:

sobota, 15 października 2011

Jak organizuje się podróże Prezydenta R.P. ?

W sierpniu b.r. wpadł mi w ręce ciekawy dokument dotyczący organizacji w okresie międzywojennym podróży Prezydenta R.P. kolejami państwowymi. W owych czasach nadawano takim podróżom specjalny status, który obecnie nazwalibyśmy statusem HEAD. Interesujące, jak wiele elementów organizacji takich przewozów ma swoje dokładne odpowiedniki w obecnie obowiązujących procedurach, jak duży nacisk kładziono na bezpieczeństwo pociągów nadzwyczajnych oraz indywidualne zaangażowanie i odpowiedzialność osób pełniących ważne funkcje. W tym świetle łatwiej nam będzie ocenić jakość organizacji w roku 2010 podróży lotniczej Prezydenta R.P. Lecha Kaczyńskiego do Smoleńska.Jestem pewny, że gdyby organizatorzy prezydenckiego lotu w dniu 10. kwietnia 2010 r. dopełnili swoich obowiązków, tragedii smoleńskiej można by uniknąć albo ograniczyć jej rozmiary. Niestety zakres i waga zaniedbań ujawnionych po 10. kwietnia nasuwają przypuszczenie, że wizyta Prezydenta R.P. była przez niektórych z nich traktowana z nieprzypadkową nonszalancją. Surowe prawo nie wahałoby się zakwalifikowania tej nonszalancji jako sabotażu wymierzonego w bezpieczeństwo Głowy Państwa, tak jak sabotażem jest rozkręcenie szyn kolejowych, przestawienie zwrotnic, podanie zielonego światła w miejsce czerwonego, uszkodzenie trakcji elektrycznej itp. Jak dotąd nikomu z organizatorów lotu włos nie spadł z głowy, a niektórzy z nich doczekali się awansu lub nagrody za to, czy pomimo tego, co zrobili. Państwo Polskie nie zdało egzaminu ani wówczas ani później. Ale może zdać egzamin w przyszłości. Zapraszam do lektury.

Polskie Koleje Państwowe

PRZEPISY
o pociągach nadzwyczajnych przeznaczonych do podróży
PREZYDENTA RZECZYPOSPOLITEJ

zatwierdzone rozporządzeniem P. Ministra Komunikacji
z dnia 21 lutego 1929 r. NR. DZ. IV/18018/12/1928
(DZ. URZ. M.K.Z R. 1929 NR. 3 poz. 41

W razie uruchomienia pociągu Prezydenta Rzeczypospolitej należy stosować, niezależnie od obowiązujących ogólnych przepisów, następujące przepisy:

I . Wyznaczenie pociągu.

§ 1.

We wszystkich korespondencjach tak telegraficznych, jak telefonicznych i pisemnych należy pociąg nadzwyczajny, przeznaczony do podróży Prezydenta Rzeczypospolitej, nazywać Pociągiem Prezydenta Rzeczypospolitej. *)
*) W razie uruchomienia pociągu nadzwyczajnego z okazji podróży Głowy obcego Państwa, należy nazwą pociągu odpowiednio zmienić: Np. Pociąg Króla Rumuńskiego, Pociąg Prezydenta Rzeczypospolitej Francuskiej i t. p. W innych przypadkach uruchomienia pociągu nadzwyczajnego według przepisów niniejszych, nazwę pociągu poda Ministerstwo Komunikacji.

§ 2

Zarządzenia szczegółowe co do całego programu podróży i co do uruchomienia pociągu otrzymują Dyrekcje zasadniczo od Ministerstwa Komunikacji. O ileby żądanie uruchomienia pociągu Prezydenta Rzeczypospolitej skierowane zostało wyjątkowo bezpośrednio do Dyrekcji lub do podległego Dyrekcji urzędu, należy bezzwłocznie wydać potrzebne zarządzenia, celem uruchomienia pociągu, zawiadamiając o tem równocześnie władzę przełożoną i Ministerstwo Komunikacji,

§ 3.

Jeżeli pociąg Prezydenta Rzeczypospolitej ma być uruchomiony w obrębie dwóch lub więcej Dyrekcyj, obowiązana jest ta z nich, w której rozpoczyna się podróż (Dyrekcja początkowa), porozumieć się z interesowanemi Dyrekcjami co do uzgodnienia rozkładu jazdy i potrzebnych zarządzeń, odpowiednio do zarządzeń, otrzymanych od Ministerstwa Komunikacji. Dyrekcja początkowa powinna przytem podać ciężar i ilość osi pociągu. Dyrekcja początkowa, obowiązana według powyższego do wszczęcia porozumienia się powinna mieć na względzie możliwość otrzymania potrzebnych wiadomości we właściwym czasie. Wzajemne porozumiewanie się powinno uwzględniać powyższy warunek i odbywać się w sposób wykluczający nieporozumienie lub niekompetencję osób.

§4.

Na podstawie osiągniętego porozumienia każda Dyrekcja układa dla swego okręgu rozkład jazdy pociągu i wydaje go w właściwy sposób.

II. Opracowanie i rozsyłanie rozkładu jazdy.

§ 5.

Rozkład jazdy powinien być opracowany na zasadach ogólnych z uwzględnieniem poniżej podanych zaostrzeń, zmierzających do podniesienia bezpieczeństwa ruchu :
a) Pociąg Prezydenta Rzeczypospolitej ma
pierwszeństwo przed wszystkiemi innemi pociągami (§ 26).
b) Jako prędkość zasadniczą należy przyjąć prędkość zasadniczą pociągów pośpiesznych danej linji, lub pociągów osobowych, jeżeli na danej linii nie kursują pociągi pośpieszne, o ile Ministerstwo Komunikacji w poszczególnym wypadku nie wyda w tym względzie odmiennego zarządzenia. (§21).
c) Rozkład jazdy powinien uwzględniać jazdę tylko w odstępach stacyjnych. Stosowanie jazdy w odstępach posterunkowych dopuszczalne jest jedynie w stosunku do parowozu pilotowego, poprzedzającego bezpośrednio pociąg Prezydenta Rzeczypospolitej.
d) Rozkład jazdy powinien uwzględniać przybycia na stacje pociągów idących w tym samym, co pociąg Prezydenta Rzeczypospolitej kierunku w ten sposób, żeby pociąg pasażerski przybył na stację następną najmniej na 5 minut, a pociąg towarowy najmniej na 15 minut
przed odejściem pociągu Prezydenta Rzeczypospolitej ze stacji poprzedniej,
e) Na linjach jednotorowych powinny pociągi pasażerskie, mające się krzyżować z pociągiem Prezydenta Rzeczypospolitej przybyć na stację krzyżowania najmniej na 5 minut, a towarowe najmniej na 15 minut
przed przybyciem pociągu Prezydenta Rzeczypospolitej.
f) Postoje pociągu Prezydenta Rzeczypospolitej należy wyznaczać tylko dla celów ruchowo-technicznych, a ponadto postoje ustalone w programie podróży.

§ 6.

Rozkład jazdy powinien być podany do wiadomości interesowanych urzędów w drodze pisemnej, w nieuniknionych zaś wypadkach, z powodu braku czasu, wyjątkowo w drodze telegraficznej. Każdy urząd wykonawczy powinien potwierdzić odbiór rozkładu jazdy Dyrekcji lub właściwemu Oddziałowi, stosownie do zarządzenia Dyrekcji.

§ 7

Każda stacja po otrzymaniu rozkładu jazdy pociągu nadzwyczajnego powinna się z nim szczegółowo zaznajomić i uregulować w porozumieniu z sąsiedniemi stacjami ruch pociągów, które nie zostały uwzględnione w rozkładzie jazdy pociągu Prezydenta Rzeczypospolitej.

§ 8.

Każda Dyrekcja podaje do wiadomości Ministerstwa Komunikacji rozkład jazdy swego okręgu, a jego skrót przesyła właściwym Wojewodom (Komisariatowi Rządu w Warszawie), Dowódcom Okręgów Korpusów i Wydziałowi Bezpieczeństwa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Niezależnie od tego Dyrekcja początkowa przygotuje dla Prezydenta Rzeczypospolitej i jego orszaku skrócony rozkład jazdy w 15-tu egzemplarzach na właściwych drukach (obejmujący cały przebieg pociągu), które Naczelnik pociągu (§ 24) wręcza Komendantowi pociągu. W rozkładzie tym należy podać stacje węzłowe i te stacje, na których pociąg ma się zatrzymać. W tym celu wszystkie Dyrekcje podadzą Dyrekcji początkowej telegraficznie potrzebne dane z rozkładu.

III. Przygotowania i wyprawienie pociągu

§ 9.

Skład pociągu Prezydenta Rzeczypospolitej oraz porządek ustawienia wagonów ustanawia Ministerstwo Komunikacji po porozumieniu się z Kancelarią Prezydenta Rzeczypospolitej. Do normalnego składu tego pociągu wchodzą aż do odwołania następujące wagony i w podanym poniżej porządku:
Wagon służbowo-bagażowy serji Ashx Nr. 19,
wagon serji ABhuxz lub ABhxz,
wagon salonowy serji Ashx Nr. 23,
wagon restauracyjny serji Ihxx Nr. 501,
wagon salonowy serji Ashx Nr. 10,
wagon eskorty serji Ashx Nr. 22
i drugi wagon bagażowy serji Fhpx Nr. 27004.
Skład liczy 30 osi, a ciężar jego wynosi 300 ton.

§ 10.

Na stacji początkowej pociągu, oraz na stacjach, na których się zmienia skład pociągu lub parowóz, należy wymierzyć w metrach odległość od środka stopnia maszynisty na parowozie do środka stopni wagonu Prezydenta Rzeczypospolitej i podać ją we właściwym czasie, w sposób wykluczający nieporozumienie do wiadomości zawiadowców stacji, na których ma się zatrzymać pociąg. Stosownie do tego należy punkt, w którym ma wypaść środek stopnia maszynisty po zatrzymaniu się pociągu, oznaczyć na stacjach postoju wskaźnikiem lub sygnałem widocznym.

§ 11.

Parowóz i wagony wchodzące w skład pociągu Prezydenta Rzeczypospolitej powinny być przed rozpoczęciem każdej podróży dokładnie zbadane przez fachowych pracowników, tak pod względem technicznym, jak też pod względem czystości i wewnętrznego porządku, pod nadzorem naczelnika właściwej parowozowni oraz naczelnika depo wagonowego. Na stacjach, na których niema parowozowni, czynności tych powinien dozorować delegowany w tym celu pomocnik naczelnika najbliższej parowozowni.

§ 12.

Pociąg Prezydenta Rzeczypospolitej powinien być wyposażony w pociągowy (polowy) aparat telefoniczny z odpowiednią obsługą, jak również w wewnętrzne połączenie telefoniczne w pociągu.

§ 13.

Do prowadzenia pociągu Prezydenta Rzeczypospolitej należy wyznaczać doborowe i doświadczone drużyny parowozowe i konduktorskie, znające ponadto dokładnie stosunki danej linji. Należy również przeznaczyć do pełnienia służby w pociągu doświadczonego rewidenta wagonów i elektromontera.

§ 14.

Skład pociągu, zupełnie przygotowanego do drogi powinien być ustawiony przy właściwym peronie najmniej na pół godziny przed czasem odjazdu pociągu, o ile nie nastąpiło ze strony właściwej zarządzenie wcześniejszego podania składu.

§ 15.

Zadymianie stacji z parowozu pociągu Prezydenta Rzeczypospolitej i z innych parowozów w pobliżu się znajdujących - jest wzbronione.

§ 16.

Z chwilą ustawienia składu pociągu Prezydenta Rzeczypospolitej na odpowiednim torze powinni się stawić na właściwym peronie naczelnik Wydziału Eksploatacyjnego, naczelnik Oddziału Drogowego, naczelnik Oddziału Mechanicznego, naczelnik Parowozowni lub ich zastępcy, a także kontroler eksploatacji i zawiadowca stacji. Obowiązkiem ich jest dopilnować, aby odjazd pociągu odbył się w porządku i ściśle według rozkładu.

§ 17

Pociąg Prezydenta Rzeczypospolitej powinien być prowadzony zasadniczo tylko przez jeden parowóz. W razie konieczności użycia podwójnej trakcji należy w miarę możności przeznaczać do tego celu parowozy tego samego typu (o jednakowej największej dozwolonej prędkości). Przy użyciu podwójnej trakcji największa dozwolona prędkość jazdy nie może przekraczać 60 klm. na godzinę, o ile Ministerstwo Komunikacji nie zezwoli wyjątkowo na stosowanie większej prędkości.

§ 18.

Po otrzymaniu zawiadomienia o zamierzonem uruchomieniu pociągu Prezydenta Rzeczypospolitej naczelnik Oddziału Drogowego lub jego zastępca powinien objechać właściwe linje swego Oddziału niepóźniej niż na dwadzieścia cztery godziny przed przejściem pociągu Prezydenta Rzeczypospolitej i wydać odpowiednie zarządzenia, zapewniające prawidłowy bieg pociągu. Przed przejściem pociągu powinni zawiadowcy odcinków drogowych sprawdzić stan linji i przekonać się, czy podległy im personel drogowy znajduje się na stanowisku. Dróżnicy obchodowi powinni zbadać swój odcinek bezpośrednio przed przejazdem pociągu.

§ 19.

Zwrotnice niezabezpieczone w zupełności, lub niezamknięte pewnie, przez które pociąg Prezydenta Rzeczypospolitej ma przejeżdżać przeciw ostrzu, powinny być dozorowane przez odpowiedniego pracownika służby ruchu, od chwili dokonanej przez dyżurnego ruchu przepisanej kontroli zwrotnic, aż do czasu przejścia przez nie pociągu.

§ 20.

Na linji przebiegu pociągu Prezydenta Rzeczypospolitej powinien być przygotowany na każdej stacji, gdzie się znajduje parowozownia główna lub średnia, odpowiedni parowóz, ustawiony kominem w kierunku jazdy pociągu, gotów do wyjazdu w każdej chwili, na wypadek zepsucia się parowozu przy pociągu Prezydenta Rzeczypospolitej

§ 21.

Wszystkie roboty na szlakach powinny być we właściwym czasie przed przejściem pociągu Prezydenta Rzeczypospolitej ukończone, względnie przerwane, niepóźniej jednak niż na godzinę przed przejściem tego pociągu, przyczem należy się starać, ażeby pociąg Prezydenta Rzeczypospolitej tylko w wyjątkowych wypadkach był zmuszony z powodu stanu linji zmniejszać prędkość jazdy ustaloną w rozkładzie. Z tego względu przy układzie rozkładu jazdy pociągu Prezydenta Rzeczypospolitej Dyrekcje powinny brać pod uwagę stan odnośnych szlaków w danym czasie i wyznaczać pociągowi odpowiednie czasy jazdy, (§ 5 b)

§ 22

Na godzinę przed przejściem pociągu Prezydenta Rzeczypospolite, wózki robocze, drezyny i t. p. powinny być usunięte z toru (na liniach dwutorowych z obydwu torów) i pozostawać pod stałym nadzorem aż do przejścia pociągu.

IV. Czynności w czasie biegu pociągu.

§ 23.

Pociąg Prezydenta Rzeczypospolitej należy przepuszczać w stacjach i wymijalniach po torze głównym.

§ 24.

Pociągowi Prezydenta Rzeczypospolitej towarzyszą we właściwych okręgach: Na parowozie naczelnik Oddziału Drogowego i naczelnik parowozowni, a w wagonie służbowo-bagażowym naczelnik Wydziału Eksploatacyjnego danej Dyrekcji (lub jego zastępca); ten ostatni w charakterze Naczelnika pociągu ze strony kolei, Naczelnik pociągu porozumiewa się bezpośrednio z Komendantem pociągu we wszystkich sprawach, odnoszących się do podróży i wydaje obowiązujące zarządzenia organom wykonawczym. Zależnie od uznania Prezesa właściwej Dyrekcji może przeprowadzać pociąg na parowozie kontroler maszynowy lub maszynista instruktor zamiast naczelnika danej parowozowni,

§ 25.

Naczelnik pociągu jest między innemi obowiązany w razie opóźnienia pociągu Prezydenta Rzeczypospolitej zawiadomić o tem wszystkie interesowane stacje i w związku z tem wydać zarządzenia potrzebne do zabezpieczenia ruchu pociągów.

§ 26.

Pociąg Prezydenta Rzeczypospolitej ustępuje pierwszeństwa wskazanego w § 5 a) wyjątkowo pociągom nadzwyczajnym, mającym zapewnić prawidłowy bieg pociągu Prezydenta Rzeczypospolitej, lub niosącym pomoc w nieszczęśliwych wypadkach doniosłego znaczenia.

§ 27.

W czasie biegu pociągu Prezydenta Rzeczypospolitej przez obrąb Oddziału Eksploatacyjnego, względnie od stacji dyspozycyjnej, do stacji dyspozycyjnej, powinni zawiadowcy stacji danego odcinka osobiście czuwać nad wykonywaniem służby ruchu, jakoteż telegraficznej i telefonicznej. Na stacjach zmiany parowozu, powinien dozorować zmiany naczelnik parowozowni.

§ 28.

Przed przejściem pociągu Prezydenta Rzeczypospolitej peron i tory stacyine, jako też pomieszczenia służbowe i dla publiczności powinny być starannie wyczyszczone. Pracownicy, którzy z obowiązku mają być obecni przy przejściu pociągu Prezydenta Rzeczypospolitej, powinni być w przepisanych uniformach, jeżeli je posiadają, - a w każdym razie w schludnej odzieży. Pracownikom niepełniącym służby i osobom postronnym - prócz osób oficjalnych - przebywanie na peronie przy przejściu pociągu Prezydenta Rzeczypospolitej jest wzbronione. Drzwi poczekalni prze znaczonych dla publiczności prowadzące na peron, powinny być zamknięte.

§ 29.

Na stacji wyjścia pociągu i przeznaczenia, jak też na stacjach, na których odbyć się ma przesiadanie osób, jadących pociągiem Prezydenta Rzeczypospolitej, powinny być w czasie właściwym przygotowane dla nich osobne poczekalnie. Do tego celu można w razie potrzeby użyć jednej z odpowiednich poczekalni ogólnych, zaś dla podróżnych przeznaczyć na ten czas inne pomieszczenie,

§ 30.

Drużynom parowozowym i konduktorskim pociągów krzyżujących się z pociągiem Prezydenta Rzeczypospolitej, lub wyprzedzanych przez ten pociąg, nie wolno oddalać się ze stanowiska podczas postoju własnego pociągu, aż do przejścia pociągu Prezydenta Rzeczypospolitej. Przy wyprzedzaniu i krzyżowaniu pociągów z pociągiem Prezydenta Rzeczypospolitej na stacjach, drzwi i okna wagonów pociągów pasażerskich od strony pociągu Prezydenta Rzeczypospolitej powinny być zamknięte. Drużyny pociągów towarowych mają zwracać baczną uwagę - tak podczas postoju, jak i w czasie jazdy - czy ładunek wagonów otwartych nie uległ przesunięciu się, zagrażającemu bezpieczeństwu ruchu.

§ 31

W razie konieczności zatrzymania pociągu Prezydenta Rzeczypospolitej na jakimkolwiek punkcie, nieprzewidzianym w rozkładzie jazdy, właściwy pracownik kolejowy powinien na miejscu zatrzymania pociągu oczekiwać jego przybycia, celem zawiadomienia Naczelnika pociągu (przedstawiciela Wydziału Eksploatacyjnego o przyczynie i przypuszczalnem trwaniu postoju. Naczelnik pociągu powinien o zaszłem zdarzeniu poinformować Komendanta pociągu.

§ 32.

We wszystkich sprawach, odnoszących się do pociągu Prezydenta Rzeczypospolitej zawiadowca stacji na której pociąg się zatrzymuje, powinien zwracać się do Naczelnika pociągu. Skrócenie postoju, ustalonego w rozkładzie jazdy, w razie spóźnienia pociągu, może zarządzić Naczelnik pociągu tylko za zgodą Komendanta pociągu.

§ 33.

Stacja przeznaczenia pociągu powinna wiadomości o opóźnieniu pociągu Prezydenta Rzeczypospolitej zgłaszać bezzwłocznie miejscowym interesowanym Urzędom Państwowym.

V. Postanowienia końcowe.

§ 34.

O odejściu, względnie przybyciu pociągu Prezydenta Rzeczypospolitej stacje początkowe i przeznaczenia mają telegraficznie zawiadomić Ministerstwo Komunikacji

§ 35.

Po ukończeniu podróży Dyrekcje mają przedstawić Ministerstwu Komunikacji raporty z jazdy pociągów Prezydenta Rzeczypospolitej, wraz z pisemnem sprawozdaniem o przebiegu podróży,

§ 36.

W danym razie należy samochody, powozy, konie i całą część gospodarczą wysyłać tak wcześnie, aby przybyły na stację przeznaczenia we właściwym czasie, przed pociągiem Prezydenta Rzeczypospolitej.

§ 37.

Opłata za pociąg nadzwyczajny Prezydenta Rzeczypospolitej w składzie normalnym, nie przewyższającym 7 wagonów cztero lub sześcioosiowych (§ 9) wynosi 7 złotych za pociągokilometr. Za każdy następny wagon osobowy lub towarowy, włączony do pociągu na życzenie Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej, opłata wynosi l złoty za pociągo-kilometr. Za przewóz oddzielny samochodów, powozów, koci i całej części gospodarczej (§ 36) należy obliczać normalną opłatę taryfową ze zniżka 50%.

§ 38.

Do odprawy pociągu Prezydenta Rzeczypospolitej służą zbiorowe bilety blankietowe. Oddzielne przewozy samochodów, powozów, koni i t. d. odprawia się za zwyczajnemi listami przewozowemi (pośpiesznemi lub zwykłemi). Należności przewozowe i opłaty dodatkowe kredytuje się na rachunek Kancelarji Prezydenta Rzeczypospolitej. Rachunki kredytowanych należności sporządza:
a) za pociągi nadzwyczajne Dyrekcja, w której okręgu leży stacja początkowa,
b) za przewozy oddzielne Dyrekcja, do której należy stacja przeznaczenia przewozów.
Poszczególne Dyrekcje przesyłają rachunki swoje Dyrekcji Warszawskiej z równoczesnem obciążeniem tej ostatniej należnościami przez rachunek międzydyrekcyjny, celem zestawienia ogólnej sumy należności kredytowanych i przedstawienia rachunku Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej do wyrównania.


Reprint powyższych przepisów można nabyć w cenie 2zł w Fundacji Era Parowozów. Polecam z pełnym przekonaniem wszystkim urzędnikom i służbom państwowym organizującym podróże najważniejszych osób w Państwie.

czwartek, 6 października 2011

Demokracja po niemiecku i po polsku

"Nie sądzę, żeby kanclerstwo Angeli Merkel było wynikiem czystego zbiegu okoliczności. Nie będę jednak tego przeświadczenia rozwijał. Zostawiam to politologom i historykom".

Te słowa Jarosława Kaczyńskiego posłużyły za pretekst do medialnej nagonki na prezesa PIS w polskich i niemieckich mediach. Jak się chce uderzyć psa to kij zawsze się znajdzie. Zwłaszcza w końcówce kampanii wyborczej w Polsce.

Rozumując logicznie, demokratyczny system wyborczy nie pozostawia zbyt dużego marginesu, aby wynik wyborów był przypadkowy. Wynik elekcji ma odzwierciedlać preferencje wyborców, a nie wynikać z "czystego zbiegu okoliczności". Niby oczywiste, ale nie dla robiących politykę dzienników. Dla nich to przeświadczenie Jarosława Kaczyńskiego dotyczące demokratycznych wyborów w Niemczech, które w dodatku pozostawia do rozwinięcia "politologom i historykom", oznacza supozycję, że wybór Pani Kanclerz mógł nie być czysto demokratyczny. Ale to już jest ich interpretacja.

Uderz w stół, nożyce się odezwą. Co media i zgłaszający się ochoczo politycy, wieszający dzisiaj psy na Premierze Kaczyńskim, wiedzą o kulisach wyborów w Niemczech? Czy podejrzewają, że reguły demokracji zostały w nich naruszone? Jeśli nie, to gonią w piętkę. Jeśli tak, to od nich powinni zacząć swoje dociekania "politolodzy i historycy" zanim zaczną pisać najnowszą historię naszego zachodniego sąsiada.

To medialne uderzenie w Jarosława Kaczyńskiego wiele mówi o stosunku zaangażowanych w nie osób do głównej partii opozycyjnej w Polsce i jej kandydata na premiera polskiego rządu. Podobne polowania z nagonką na upatrzonego urządzano przed wyborami w 2005, 2007 i 2010 roku oraz w czasie trwania kadencji ś.p. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego (2005-2010) i koalicyjnych rządów PIS (2005-2007). Ujadanie rozpoczęte wtedy trwa nadal i będzie trwało tak długo, aż wszelka realna opozycja dla "partii miłości" JE Donalda Tuska nie zostanie zmieciona z polskiej sceny politycznej. Wtedy wszelkiego rodzaju totalniacy zaprowadzą w Polsce jedynie słuszny porządek. Rząd Tuska nie stanie oko w oko z wymiarem sprawiedliwości, a Palikot będzie miał okazję zaorać resztki polskiej obyczajowości i kultury.

Po niedemokratycznych wyborach wygranych przez PO (dyskryminacja przez PKW "Nowej Prawicy", stronniczość telewizji publicznej w czasie kampanii wyborczej) każdy w Polsce będzie mógł napisać: "Nie sądzę, żeby premierostwo Donalda Tuska było wynikiem czystego zbiegu okoliczności. Nie będę jednak tego przeświadczenia rozwijał. Zostawiam to politologom i historykom".

czwartek, 22 września 2011

Smoleńskich przypadków 68 +

W "Gazecie Polskiej" z 21 września b.r. pojawił się artykuł gromadzący zastanawiające, a nawet zadziwiające fakty dotyczące katastrofy smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 r. Celem artykułu nie jest odpowiedź na pytanie co stało się w Rosji z polską delegacją z Prezydentem RP na czele, ale pokazanie jak wątpliwe są ustalenia MAK i komisji Millera, jak wiele faktów nie pasuje do opublikowanych raportów, jak wiele pytań pozostało bez odpowiedzi.

Autorzy podzielili zebrane fakty na te z okresu przygotowań do wizyty w Rosji, te bezpośrednio poprzedzające tragedię i te, które nastąpiły później. Odrębnie omówiono anomalie śledztwa i politykę pozornie niezrozumiałych awansów i dymisji ludzi uwikłanych w różny sposób w wypadki smoleńskie i prowadzone śledztwo.

Zebrany materiał nie obejmuje, to trzeba podkreślić, żadnych elementów ani opinii, które można by zdyskredytować jako "spiskowe". Jest mowa o faktach a z faktami się nie dyskutuje.

Lista opisanych w artykule zadziwiających zbiegów okoliczności i anomalii towarzyszących tragedii smoleńskiej nie jest kompletna.

Oto trzy dodatkowe niepodważalne fakty, które mogą być elementami układanki.

1. 11 stycznia 2008 - Donald Tusk zostaje Koordynatorem służb specjalnych. W momencie powołania rządu PO 16 listopada 2007 roku , premier Tusk powołał na stanowisku Koordynatora (po Zbigniewie Wassermanie) Pawła Grasia. Po dymisji Grasia Tusk zadeklarował, że koordynacją służb zajmie się osobiście, co wobec rozlicznych obowiązków szefa rządu musiało od początku być fikcją. Na pomocniczą funkcję powołał Jacka Cichockiego. Ani Graś ani Cichocki nie mieli kwalifikacji do efektywnej koordynacji służb. Służby zostały uwolnione spod rządowej kontroli. Jest to cena za poparcie służb i związanych z nimi mediów w kampanii wyborczej i późniejszą ochronę przed opinią publiczną. Kontroli i koordynacji zabrakło w przygotowaniach do wizyty Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego w Rosji. Odpowiedzialność za to ponosi osobiście Premier, skoro zachował funkcję Koordynatora dla siebie.

2. 10 kwietnia 2010 rano - premierzy Tusk i Putin rozmawiają telefonicznie przez około dwie godziny. Wbrew dobrym obyczajom dyplomatycznym nie ukazuje się z tej rozmowy żaden komunikat. Nawet taki, że Putin złożył Tuskowi kondolencje. Zdarzenie odnotowała na swojej stronie internetowej TV Silesia:

Rozmowa Putina z Tuskiem

2010-04-10 11:50, IAR

Premier Rosji Władimir Putin zadzwonił do Donalda Tuska i przeprowadził z nim długą rozmowę- dowiedziała się IAR.

W katastrofie samolotu, który rozbił się na lotnisku w Smoleńsku zginęli prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria Kaczyńska. Na pokładzie samolotu było 88 osób. Prawdopodobnie wszyscy zginęli. Mieli uczestniczyć w obchodach 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej.






Lech Wałęsa wykazywał niezdrowe zainteresowanie treścią porannej rozmowy braci Kaczyńskich, w dniu katastrofy. Ani Wałęsa, ani szwadron "dziennikarzy śledczych, ani pies z kulawą nogą nie zainteresował się rozmową Putin-Tusk i jej konsekwencjami dla przyszłych zdarzeń.

3. Od 10 kwietnia do dzisiaj. Brak natychmiastowej identyfikacji szczątków Tupolewa na miejscu zdarzenia oznacza, że wszystkie warianty wydarzeń zakładające identyczność złomu lotniczego na Siewiernym z samolotem, do którego wsiadła polska delegacja stoją pod znakiem zapytania i nie można poświęcać im więcej uwagi niż wariantom alternatywnym. Szczegółowe analizy zakładające implicite, że to ten sam samolot, mogą błądzić tak samo jak pociąg, któremu na początku drogi przestawiono zwrotnicę. Jeżeli znajdujemy się na innym szlaku kolejowym niż nam się wydaje, to stacja końcowa również będzie inna. Badanie smoleńskiego śmietnika po 18 miesiącach nie może być wiarygodne. Jedne dowody mogły zniknąć - inne mogły się pojawić. Nikt nie zagwarantuje, że miejsce i obiekt badań są autentyczne, skoro od pierwszego dnia pracowano metodycznie aby zatrzeć ślady (wycinka drzew, plantowanie ziemi, budowa dojazdów, cięcie i rozbijanie kadłuba wraku, wywożenie i przemieszczanie elementów etc.) . Pozostaje "podziękować" stronie rządowej za okłamywanie opinii publicznej w Polsce i na świecie oraz dostarczanie alibi Rosjanom.

Anomalii smoleńskich godnych przytoczenia jest o wiele więcej, stąd w tytule niniejszego postu "68+" . Im więcej anomalii i trudnych do wyjaśnienia zbiegów okoliczności tym prawdopodobieństwo lotniczej katastrofy jest mniejsze, a rośnie prawdopodobieństwo zamachu. Coraz więcej ludzi na świecie zdaje sobie z tego sprawę. Nawet rezolutne dzieci trudno oszukać!

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Kamyk Andrzeja Leppera

"Lawina bieg od tego zmienia po jakich toczy się kamieniach". Czy ocalone w nagraniu redaktora Sakiewicza słowa Andrzeja Leppera przyczynią się do ujawnienia prawdy o rządach PIS w latach 2005-2007 i zmienią bieg polskiej lawiny zmierzającej wytyczonym od lat torem do jedynej słusznej bramki wyborczej z napisem "PO"?

W jednym z pierwszych moich wpisów w S24 zająłem się amatorska analizą nagrania ministra Kaczmarka w Hotelu Marriott. Spotkanie Kaczmarek-Krauze było prawdopodobnie elementem łańcuszka przecieku w aferze gruntowej. Andrzej Lepper w wyniku przecieku uniknął zatrzymania, rozpadła się większościowa koalicja rządowa PIS-SO-LPR, Jarosław Kaczyński podał mniejszościowy rząd do dymisji, a po wyborach władzę objęła PO.

Rozpoczął się brutalny atak na CBA i Mariusza Kamińskiego, walka z "totalitaryzmem" PIS nabrała rumieńców, Obiektem wyjątkowej agresji stał się Prezydent RP prof. Lech Kaczyński. PO weszła na drogę kwestionowania mandatu i praw opozycji parlamentarnej w państwie demokratycznym. Po Smoleńsku głównym celem rządu Donalda Tuska i PO stało się utrzymanie za wszelka cenę władzy i uniknięcie ewentualnej współodpowiedzialności za tragiczną śmierć elit Rzeczypospolitej.

Sprawę Smoleńska rozegrano wspólnie z Rosjanami oddając im śledztwo i zdając się na jego przewidywane rezultaty. Nastąpiła destrukcja dotychczasowej pozycji Polski na arenie międzynarodowej. Postawę partnerską w polityce zagranicznej i relacjach gospodarczych zastąpiono bez żenady klientyzmem. Afery stoczniową i hazardową zamieciono pod dywan. Jednak notowania Tuska i PO zaczęły niepokojąco spadać. Wielu wyborcom po kompromitujących wpadkach komisji Millera spadły łuski z oczu i nawet wspierający PO celebryci z show-biznesu zbuntowali się deklarując, że nie poprą już partii Tuska. Na dodatek gorliwy dotąd w służbie PO poseł Czuma wystąpił z zaskakującą tezą, że szeroko nagłośnione prace komisji do spraw nacisków były faktycznie bezprzedmiotowe. Jak wynika z relacji redaktora Sakiewicza również Andrzej Lepper nosił się z myślą, aby złożyć zeznania ujawniające prawdę o przecieku w aferze gruntowej i przyznać się do własnej winy. Dobrze, że jego wypowiedzi na ten temat zostały nagrane i znalazły się po jego śmierci w dyspozycji prokuratury.

W tej sytuacji czarny obraz PIS, jako głównego konkurenta obozu władzy w wyborach parlamentarnych, musiałby zostać zastąpiony obrazem patriotycznego stronnictwa naprawiającego Państwo legalnymi metodami i nieskompromitowanego aferami rangi afer PO z udziałem swoich polityków. Wynik wyborów zostałby zagrożony. Protegowani Niemiec i Rosji wobec możliwości utraty władzy znaleźli się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Śledztwo w sprawie nagłej śmierci Andrzeja Leppera ma charakter rozwojowy. Pomimo przemilczeń i wziętych z sufitu tez lansowanych w niektórych mediach, prokuratura będąca w posiadaniu nagrań wypowiedzi Andrzeja Leppera i zeznań świadków nie wyklucza już na tym etapie udziału osób trzecich. Rezultatem śledztwa może być ujawnienie faktów korzystnych dla rządu Jarosława Kaczyńskiego i wzrost notowań PIS. Tego w PO i w postkomunistycznym układzie wspierającym tę "formację" boją się najbardziej. Donaldowi Tuskowi zagląda w oczy widmo klęski. Czy będziemy świadkami kolejnych spektakularnych "wydarzeń" na polskiej scenie politycznej? Może dla dobra Państwa byłby potrzebny program ochrony świadków?

wtorek, 17 maja 2011

Polskie warunki rozmów z prezydentem Obamą

Wizyta prezydenta Obamy i rozmowy z Amerykanami są jak najbardziej pożądane. Tylko kto ma je prowadzić? Urzednicy państwowi i funkcjonariusze partyjni, którzy zatracili się w wazeliniarstwie i "lizaniu stóp" Moskwy? Czy może bezkrytyczni apologeci Waszyngtonu? Ani jedni ani drudzy nie reprezentują interesów Polski.

Prezydent Obama, tak jak to już nieraz bywało w stosunkach polsko-amerykańskich, musi dla podkreślenia swojej bezstronności i wiarygodności spotkać się z liderami opozycji. Musi też pokazać stronie rządowej, że traktuje opozycję z szacunkiem i jest gotów z tą opozycją współpracować w przyszłości. Głównym partnerem Obamy w rozmowach z opozycją powinien być oczywiście Jarosław Kaczyński.

Rozmowy z Amerykanami powinny rozpocząć się dopiero po oficjalnych przeprosinach/ubolewaniu za afront wobec Polski, jakim było poinformowanie o jednostronnej zmianie amerykańskiej polityki w sprawie tarczy antyrakietowej akurat 17.09.2009. Dopóki Amerykanie tego nie zrobią nie będą dla Polski wiarygodnymi partnerami. Wybór tak znaczącej daty dla poinformowania Europy Wschodniej o zakulisowym kompromisie zawartym z "sojusznikiem naszych sojuszników" był dla Polski policzkiem, a nie tylko zimnym kubłem wylanym na polskie głowy w związku z "resetem" stosunków z neoimperialną Rosją.

Amerykanie powinni z kolei dowiedzieć się w Polsce, że partnerskie stosunki miedzy obydwoma krajami są nadal możliwe, pożądane i korzystne dla obu stron. Powinni dostać informacje o polach współpracy gospodarczej, naukowej itp. Podstawą powinna być pełna otwartość i światowe standardy implementowane w Polsce.

Jeśli chodzi o rozwój nowej energetyki gazowej, to należy zadbać, aby od samego początku rozmów biznesowych były zagwarantowane strategiczne interesy Polski i jej bezpieczeństwo. Jeśli WIELKI GAZ to pod amerykańskim parasolem bezpieczeństwa, bo parasole europejskich sojuszników z NATO są kuse, dziurawe i podatne na zacinanie się.

Tylko tyle i aż tyle !

środa, 11 maja 2011

Antygona smoleńska


"Gdy człowiek prawa i bogów cześć wyzna,
To hołd mu odda ojczyzna;
A będzie jej wrogiem ten, który nie z bogiem
Na cześć i prawość się ciska;
Niechajby on sromu mi nie wniósł do domu,
Nie skalał mego ogniska!"

Chór, Sofokles "Antygona
"



W
tragedii ułożonej przez Sofoklesa sprawy ludzkie biegną ku tragicznemu zakończeniu równie nieubłaganie jak płomień zapalonego lontu bieży nieuchronnie aby odpalić ładunek prochu.

Kreon, zaślepiony władzą, egzekwuje konsekwentnie swoją wolę, która staje przeciwko prawom boskim i ludzkim. Zabraniając godnego pochówku Polinika, Edypowego syna a brata Antygony i Ismeny wywołuje radykalny sprzeciw tej pierwszej. Stając oko w oko z nieludzkim prawem, Antygona spełnia obowiązek, do którego się poczuwa i ginie z własnej ręki. Za swoją miłością idzie Haimon, Kreonowy syn, którego rady ojciec nie zechciał wysłuchać. Za synem śmierć samobójczą wybiera zrozpaczona matka - Eurydyka. Osamotniony Kreon, wobec ciał ofiar uznaje swą winę:

"Biada mi!
Przejrzałem biedny: jakiś bóg złowrogi
Zwalił na głowę mą brzemię,
Na szału popchnął mnie drogi,
Szczęście mi zdeptał wbił w ziemię.
O biada! Do zguby
Wiodą śmiertelnych rachuby.


[...] niech moim obliczem
Nie mierżę, ja, co mniej jestem niż niczym!

[...]
Dokąd się zwrócić, gdzie spojrzeć w niedoli?
Wszystko mi łamie się w ręku,
Los mnie powalił, pełen burz i lęku."


Takiego wyznania nie usłyszeliśmy od polskich Kreonów, którzy przyłożyli rękę do zbrodni smoleńskiej. Wybrali umycie rąk. Nie usłyszeliśmy ani słowa skruchy od polskich Kreonów zwalczających wybrane przez polskie Antygony formy uczczenia poległych na służbie Państwa Polskiego Poliników. Mało tego - polscy Kreoni wybrali drogę matactwa od samego dnia śmierci Poliników, drogę szydzenia ze zmarłych i żałobników, drogę narodowego zaprzaństwa. Aby uniknąć współodpowiedzialności wybrali hańbę, ale odpowiedzialności i tak nie unikną. To również do nich odnoszą się słowa wiersza "Który skrzywdziłeś" Miłosza :

"Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy
i sznur i gałąź pod ciężarem zgięta."

niedziela, 10 kwietnia 2011

Flaga z kirem, kwiaty, znicze ...

Tam, gdzie zabrakło upamiętnienia ofiar to my, którzy pamiętamy -

środa, 23 marca 2011

Kulisy debaty z perspektywy dwudziestolecia

No i po debacie. W związku z nią postawiłem sobie kilka prostych pytań. Następnie w drodze dedukcji sformułowałem na nie najprostsze możliwe odpowiedzi. Czy są one dla Państwa zadowalające?

Pytanie 1. Dlaczego musiało dojść do debaty?

Odpowiedź: Publiczna debata w TVP, w tzw. prime time, gdy na widowni zasiada kilka milionów Polaków MUSI mieć swój powód. Doświadczenie z dotychczasowych debat w rodzaju Wałęsa-Miodowicz pokazuje, że organizuje się je w przełomowych momentach w celu mobilizacji opinii publicznej w ramach przygotowania zakulisowej decyzji politycznej. Stawiam tezę, że tym razem też tak jest. Zmieniło się tak wiele, aby nic nie uległo zmianie. Zwłaszcza, gdy pewne obyczaje weszły w krew "elitom" władzy..

2. Dlaczego właśnie oni : Rostowski i Balcerowicz?

Odpowiedź:
To są byli bliscy współpracownicy. Rostowski, który pracował dla Balcerowicza, w końcu się wyemancypował i reprezentuje PO. Balcerowicz jest nadal emanacją środowiska dawnej UD/UW. Jak wiadomo PO powstała m. in. z woli WSI jako wyborcza alternatywa na gruzach nieudolnej UW, gdy ta została wreszcie zmarginalizowana przez okrutnych wyborców, którzy po kilku latach przejrzeli grę "partii zagranicy". UW pomimo wielu podejmowanych prób już nigdy nie podniosła się z upadku, ale nadal pełniła swoją destrukcyjną rolę fałszywej elity i nigdy nie zrezygnowała ze swoich aspiracji. W 2010 roku Komorowski jako prezydent RP otoczył się ludźmi dawnej UW, budując swój obóz polityczny w opozycji do PO. W tej sytuacji Rostowski i Balcerowicz reprezentują dwa obozy III RP konkurujące ze sobą o włądzę.

3. Kto wystawił w szranki Balcerowicza ?

Odpowiedź:
Formalnie Balcerowicz reprezentuje Fundację Obywatelskiego Rozwoju. Założył ją oficjalnie sam jako WYŁĄCZNY fundator w marcu 2007 roku. Radę Programową fundacji stanowią rozmaite etosiarskie figury i sieroty po Unii Wolności. Można się ubawić czytając listę. Tak więc Balcerowicz formalnie wystawił Balcerowicza. A kto zrobił to faktycznie? Wszystko wskazuje na to, że prezydent Komorowski. Rząd musiał podjąć debatę aby nie uzewnętrznić przedwcześnie rozbratu z "własnym" prezydentem.

4. Co oznacza sam fakt przeprowadzenia debaty?

Odpowiedź :
Ponieważ umocowanie Balcerowicza w obozie prezydenckim utrzymano w tajemnicy, to wewnętrzny konflikt w łonie Platformy jest poważniejszy niż się to publicznie przyznaje. Balcerowicz jest eksponentem środowisk, którym po wypaleniu się PO prezydent chce przekazać władzę wykonawczą, misję tworzenia nowego rządu itp. Pewne środowiska położyły już krechę na PO i licząc na amnezję społeczeństwa dążą do reanimacji politycznego trupa UW, zamierzając stręczyć go jako alternatywną siłę na scenie politycznej. Kto się na to nabierze?

5. A meritum, o co w tym wszystkich chodzi?

Odpowiedź :
Nowa fundacja Balcerowicza, FOR, powstała faktycznie przy poparciu między innymi Fundacji Batorego (dziecko tuza międzynarodowej finansjery Georga Sorosa, który używa tego narzędzia do meblowania po swojemu Europy Wschodniej) oraz Open Society Institute (link prowadzi do strony www.soros.com). A na czym zależy międzynarodowej finansjerze? Aby Polska zadłużała się stale i płaciła wierzycielom sowity haracz. W debacie sprawa zadłużania się przebiła na wierzch dzięki Rostowskiemu, który zadeklarował wolę zmniejszenia emisji obligacji skarbu państwa skupowanych oprócz innych podmiotów przez OFE, i jak można domniemywać odwrót od samobójczej strategii dalszego zadłużenia kraju zagranicą. Balcerowicz wskazał jedynie na potrzebę zmniejszenia wydatków budżetowych. Stanowisko Balcerowicza jest prostą kontynuacją jego poprzednich działań prowadzących do wypłukania z Polski pieniędzy jej obywateli i tuczenia zagranicznych wierzycieli (lichwiarzy - jak dosadnie pisze redaktor Michalkiewicz). Tymczasem dla zdrowia krajowych finansów należy z pewnością zrobić jedno i drugie. Charakterystyczne, że obaj dyskutanci solidarnie przemilczeli istotną redukcję deficytu budżetowego osiągniętą za rządów PIS-u w latach 2005-2007.

Podsumowując, pokazowa telewizyjna debata wytypowanych przez ośrodki władzy adwersarzy ukazała przy okazji rozkład sił w obozie władzy i możliwe alternatywne scenariusze w roku wyborczym. Celem tych scenariuszy jest stworzenie pozoru istnienia w Polsce wspieranej przez prezydenta opozycji wywodzącej się z dawnej "partii ludzi rozumnych". Zogniskowanie uwagi społeczeństwa na tego typu przedstawieniach ma za zadanie przesłonienie w polu widzenia wyborcy rzeczywistej opozycji parlamentarnej i pozaparlamentarnej, która aspiruje do zmiany władzy w Polsce. Przy okazji został uchylony rąbek zasłony zakrywającej beneficjentów spirali zadłuzania kraju: zagraniczne instytucje zarządzające OFE i kredytujące coraz większe państwowe długi. Rachunek zapłacimy wszyscy.

27.03.2011

P.S. Do debaty odniosła się w wywiadzie prof. Gilowska, która powinna być adwersarzem Rostowskiego zamiast Balcerowicza.