środa, 7 lipca 2010

Po mobilizacji - demobilizacja

Wybory parlamentarne i prezydenckie lat 2005 i 2007 postawiły po raz kolejny na porządku dziennym pytanie premiera Jana Olszewskiego "Czyja jest Polska?" i wyzwoliły nadzwyczajną aktywność po obu stronach politycznej barykady dzielącej PO i PIS.

Z jednej strony do walki o Polskę przystąpiły JEDNOSTKI o zdecydowanych poglądach politycznych i wysokich kwalifikacjach merytorycznych. Ich odwaga, silna motywacja i zdolności przywódcze dały przykład wielu innym osobom, które samodzielnie nie stworzyłyby ram dla swojej działalności. Kolejne inicjatywy prowadziły do stopniowej integracji środowisk opiniotwórczych oraz użytkowników poszczególnych portali i serwisów. Proces miał charakter organiczny i pomimo prób dezintegracji z zewnątrz i od wewnątrz dał w stosunkowo krótkim czasie imponujące rezultaty.

Z drugiej strony do walki włączyły się ze zdwojoną energią "prywatne" MEDIA w rodzaju ITI, uruchamiając "pralnie mózgów": "Szkło kontaktowe", "Teraz My" oraz "pomyjodajnie" Wojewskiego i Majewódzkiego. "Jazda figurowa" w wykonaniu Figurskiego to jeden z najbardziej żenujących programów typu talk-show.

W latach 2007-2010 obserwowaliśmy nadzwyczajny rozwój i aktywność dziennikarstwa obywatelskiego. Pojawiły się nowe platformy blogerskie, niezależne serwisy informacyjne, rozwinęły platformy istniejące, powstały nowe pisma elektroniczne skupiające bliskich sobie ideowo autorów, wreszcie pojawiły się w sieci inicjatywy przeznaczone głównie do prowadzenia kampanii wyborczej.

W poszczególnych kategoriach należałoby wymienić portale Salon24, Blogmedia24, Niepoprawni, Wolni i Solidarni, Polis - Miasto Pan Cogito, Niezależna.pl, Netbird, Dziennikarstwo Obywatelskie, polityczni.pl, Wolne Media, Nieznudzeni Polską, Jarkosfera itp.

Te naprawdę wolne w dużym stopniu media przyczyniły się do powstania jawnego drugiego obiegu opinii i niezależnej mozaiki witryn i autorów, która jest niezbędna dla nieskrępowanej krytyki rządzących i opozycji, bieżącej wymiany poglądów, kultywowania inicjatyw kulturalnych i politycznych, refleksji historycznej i obrachunkowej, rozwoju myśli politycznej i nieformalnych think-tanków.

Adresowane do masowego odbiorcy "pralnie" i "pomyjodajnie" odegrały wielką rolę w glajszachtowaniu niewyrobionego politycznie elektoratu poprzez wyzwalanie negatywnych emocji, niszczenie wspólnoty historycznej i wspólnoty wartości, manipulacje medialne i nagonki na przeciwników.

Już przed wyborami można było zaobserwować osłabienie aktywności działań obywatelskich finansowanych z prywatnej kieszeni. Po wyborach padły dalsze dobrze zapowiadające się inicjatywy. Trudności finansowe nie ominęły "Wolnych i Solidarnych" (po przerwie portal znów działa), "Netbird" nie znalazł strategicznego inwestora, zawiesił działalność serwis "doorg.info".

Zwijaniu sztandarów i pewnej demobilizacji po stronie patriotycznej spowodowanej trudnościami finansowymi i ochotniczą pracą ponad siły towarzyszy po drugiej stronie zjawisko "rozbrojenia". Po wiktorii Komorowskiego TVN uznał, że w sytuacji przejęcia pełni władzy w Polsce przez Platformę może z dnia na dzień zamknąć po pięciu latach utworzony w roku podwójnego zwycięstwa PIS-u program Sekielskiego i Morozowskiego. Obaj "autorzy" żegnając się z widzami wyglądali na szczerze skonfundowanych tą nieoczekiwaną zmianą priorytetów, bo w swoim przekonaniu znaleźli sposób na wypłukiwanie złota z jadu i doszli w tym procederze do dużej wprawy. Jednak TVN postąpił ze swojego punktu widzenia racjonalnie, minimalizując koszty po osiągnięciu wyznaczonego celu.

Jeżeli wolno mi wyrazić na koniec własną opinię, to uważam, że demobilizacja po obu stronach jest przedwczesna, będziemy świadkami kolejnych potyczek bitew, bo przecież sprzeczność interesów i postaw dwóch głównych odłamów społeczeństwa jest faktem i nie da się jej przezwyciężyć deklaracjami przyjaznych uczuć. O jakimkolwiek porozumieniu z "partią zagranicy" nie może być mowy bo przecież chodzi o imponderabilia.

czwartek, 1 lipca 2010

Komorowski niepoinformowany?

Tym razem o polityce zagranicznej, a dokładnie o nowej konfiguracji politycznej - osi powstałej z rozerwanego trójkąta weimarskiego i przedłużonej do Moskwy.

O politycznym uwiądzie trójkąta weimarskiego było już głośno w tym roku. Trwały rozmowy, a trójkąt tracił na znaczeniu.

O odnowionej osi Berlin-Moskwa i strategicznym partnerstwie Niemiec i Rosji nasłuchaliśmy się do woli przy okazji debat na temat bałtyckiej rury.

Po majowej wizycie w Essen o ważnej roli Polski w trójkącie weimarskim plótł coś w kampanii wyborczej Komorowski: "Dla mnie to jest członkostwo w Unii Europejskiej, umocnienie pozycji Polski w Unii, to jest Trójkąt Weimarski, współpraca z Niemcami, Francją, bo to jest ta sama oś geopolityczna w Europie.".

O kwadracie z udziałem Moskwy pisały ostatnio rosyjskie media.

Nie wiemy nic jakie jest miejsce Warszawy w tej konfiguracji, bo to że jest partnerem najsłabszym, to oczywiste. Sikorski na ten temat milczy, a Komorowski pomimo bywania w zainteresowanych gremiach chyba jeszcze nic nie wie o tej nowej osi (kwadracie?) z udziałem Polski chociaż nie jest to bez znaczenia dla polskiej polityki zagranicznej.

Czy w ramach polityki miłości i zbliżenia dwóch politycznych walców mamy się cieszyć z bycia "pomiędzy" ? Czy Polska będzie tylko listkiem figowym dla partnerstwa dwójki krajów dominujących UE, czyli Niemiec i Francji z putinowską Rosją? Czy mamy tu jakąś rolę do odegrania poza wysłuchiwaniem, co ostatnio postanowili w sprawie Europy strategiczni partnerzy? To są bardzo ciekawe tematy, które niejako przypadkiem ujrzały światło dzienne w okresie kampanii wyborczej. Szkoda, że kandydat na prezydenta z ramienia partii rządzącej wie o nowej inicjatywie tyle samo, a może i mniej niż my.