niedziela, 15 sierpnia 2010

Festiwal analfabetyzmu w Ossowie

W "Naszym Dzienniku" można zobaczyć zdjęcie pomnika i tablicy ufundowanej przez prezydenta Komorowskiego bolszewikom poległym w 1920 roku pod Ossowem.

Zainicjowane przez ośrodek prezydencki nadanie "nowej wartości obchodom rocznicowym" Bitwy Warszawskiej 1920 roku polega na "oddaniu hołdu ofiarom okrutnej wojny rozpętanej przez reżim bolszewicki" poprzez postawienie na mogile 22 bolszewików okazałego pomnika w formie krzyża prawosławnego i rzędu granitowych ostrzy.

Pomijając już nieadekwatność i niestosowność symboliki samego pomnika (ofiarami bolszewickiego terroru padli przecież w Rosji prawosławni duchowni i cerkiew) oraz faktu fundowania pomnika najeźdźcom przez potomków najechanych, uwagę zwracają błędy w rosyjskim napisie na pomniku.

Szkolnym błędem jest słowo "сдесь" zamiast "здесь'". Nazwa miejscowa "Ossów" została błędnie przełożona na "Олссув". Ponadto "bitwa pod Ossowem" została zastąpiona niefortunnie określeniem "бой за Олссув" zamiast "оссовская битва" lub "оссовский бой" co zmienia wymowę napisu. Nie bolszewicy, ale Polacy walczyli "za Ossów" czyli w obronie Ossowa (tak jak później Armia Czerwona walczyła "за Родину,за Сталинa"). Najeźdźcy walczyli tylko "o Ossów" albo "pod Ossowem" jak to jest w wersji polskiej napisu.


W przygotowaniu pomnika wzięła udział Kancelaria Prezydenta (organizacja i nadzór), Rada Ochrony Pamięci walk i Męczeństwa (pośrednictwo, finansowanie, kontakty w władzami lokalnymi), pan Marek Moderau - projektant pomnika, oraz władze lokalne (prace pomocnicze i logistyka). Przynajmniej trzy pierwsze strony wykazały się przy okazji budowy pomnika brakiem profesjonalizmu, analfabetyzmem i ignorancją historyczną. Odpowiedzialność polityczna spoczywa na obecnym prezydencie RP.

Nie wstyd Wam Panowie?

(wszystkie cytaty zaczerpnięto z korespondencji urzędowej sekretarza ROPWiM - P. Andrzeja Krzysztofa Kunerta).

wtorek, 10 sierpnia 2010

Pamięć i tożsamość

Jedno z ostatnich przesłań papieża Jana Pawła II do współrodaków dotyczyło roli pamięci w życiu narodu i w zachowaniu jego tożsamości historycznej i kulturowej.

Pielgrzymka do Katynia delegacji polskiej z Prezydentem RP Lechem Kaczyńskim wpisywała się w ten właśnie duchowy wymiar międzypokoleniowego przekazu doświadczeń i wartości definiujących i spajających wspólnotę narodową.



Przebieg żałoby narodowej w obliczu katastrofy samolotu i śmierci uczestników delegacji pokazał, że wbrew wielu opiniom Karol Wojtyła znalazł w dużej części narodu pojętnych uczniów, potrafiących w chwili próby zjednoczyć się wokół rzeczy najważniejszych i GODNIE przeżyć niezapomniane chwile towarzyszące uroczystościom pogrzebowym.

W tym podniosłym czasie NIKT oprócz MARGINESU nie odważył się zakłócić powagi żałoby, a "prywatne" media, nagłaśniające zwykle najgłupsze i najordynarniejsze zachowania apostatów tym razem we własnym interesie nie chciały być ich tubą - miały zbyt dużo do stracenia.

Politycy partii rządzącej, uwikłani w antyprezydencką intrygę i - przynajmniej w zakresie organizacji lotu - odpowiedzialni za spiętrzenie wielorakich zagrożeń dla bezpieczeństwa delegacji państwowej, uznali wkrótce, że akcja dezinformacyjna mediów i "ekspertów" zrobiła swoje i cała sprawa stopniowo ulegnie zapomnieniu, przesłonięta bieżącymi wydarzeniami. Nie mieli też najmniejszej ochoty wziąć odpowiedzialność za własne czyny, zaniedbania i nielojalność wobec głowy państwa. Triumfujący w wyborach Komorowski postanowił doprowadzić do usunięcia śladów po żałobie z miejsc publicznych, próbując cudzymi rękami wyjąć kasztany z ognia, a równocześnie ośmieszyć wiernych strażników pamięci. PO posunęła się w dzieleniu narodu wyjątkowo daleko. Łajdackie metody walki politycznej "cyngli" PO przy werbalnej jedynie dezaprobacie "świętoszków" z tej bezideowej partii wzbudzają jedynie odrazę.

Ponownie jak wiele razy w przeszłości w obronie pamięci i tożsamości narodu stanęli szeregowi Kowalscy i i anonimowi księża. Ośmieszane "moherowe berety" i "prosty ciemny kler" w rodzaju księdza Popiełuszki znowu kolą w oczy "właścicieli" Polski. Tu nie chodzi o krzyż. Chodzi o zwycięstwo niepamięci, zaprzaństwa i apostazji narodowej, o degradację odradzającej się cywilizacji polskiej. To jest prawdziwy cel prowokacji pod pałacem prezydenckim i stawka, z której zdają sobie sprawę obrońcy ZNAKU PAMIĘCI. Jestem po ich stronie.