środa, 15 grudnia 2010

Entropia na aerodromie "Siewiernyj" rośnie

Społeczne śledztwo w sprawie katastrofy Smoleńskiej obejmuje okres na długo przed 10 kwietnia 2010. Niektórzy autorzy zastanawiając się nad decyzją rozbicia jednej uroczystości w Katyniu na dwie sięgają wstecz nawet do 1 września 2009 r. Prześledźmy co działo się w tym czasie z lotniskiem "Siewiernyj".

Jak wiemy wojskowe lotnisko smoleńskie było w kwietniu 2010 r. w opłakanym stanie. Opuszczone, prawie nieużywane. Powstaje pytanie: od kiedy?

W polskiej Wikipedii znajdujemy pod hasłem Lotnisko wojskowe Smoleńsk-Siewiernyj link do artykułu w "Rossijskoj Gazietie", w którym opisana jest stopniowa degradacja lotniska (publikacja pochodzi z dnia 28.01.2010 r.).

Administracja okręgu smoleńskiego przygotowała (wstępną) koncepcję rozwoju lotniska wojskowego i wykorzystania go przez lotnictwo cywilne. Kiedy dokładnie powstał ten plan - nie wiadomo. Tymczasem w październiku 2009 rozformowany został 103. gwardyjski bojowo-transportowy pułk lotniczy imienia Walentyny Grizodubowej. Ochroną pasów lotniska zajęła się odtąd komendantura lotnicza. Pracę straciło ok. 100 pracowników obsługi.

Gubernator zwrócił się do ministerstwa obrony zawiadującego obiektem o nadanie mu statusu podwójnego przeznaczenia, co pozwoliłoby włączyć je w skład kompleksu celno-logistycznego pod Smoleńskiem.

W grudniu 2009 minister Anatolij Sierdiukow wydał zgodę na zmianę statusu lotniska "Północnego" ale polecił administracji okręgu smoleńskiego opracowanie odpowiedniej koncepcji.

Jak widać lotnisko nie było przeznaczone do likwidacji, ale do dalszego współużytkowania dla celów wojskowych i cywilnych. Pomimo to w kwietniu 2010 lotnisko nie posiadało już od pół roku personelu wojskowego, obsługujący je okazjonalnie pracownicy byli ściągani z innych miejsc. Obiekt był opuszczony. Nikt na bieżąco nie dbał o stan lotniska. Postępowała jego stopniowa degradacja, przez czynniki atmosferyczne i samą przyrodę. Entropia rosła. 7 kwietnia 2010 r. na lotnisku bezpiecznie lądowały samoloty premierów Polski i Rosji. Trzy dni później miała lądować polska delegacja z Prezydentem Lechem Kaczyńskim.

Ponieważ wszystkie wojskowe i cywilne procedury lotnicze zakładają regularne przeglądy samolotów i lotnisk, to nie jest możliwe, aby bez wcześniejszego przygotowania mógł się tam odbyć jakikolwiek start czy lądowanie. W przypadku wizyt tej rangi należy przyjąć za pewnik, że został zainstalowany sprawdzony sprzęt przenośny, bo za stacjonarny nikt nie mógł przecież ręczyć. Wizyty musiały być i z pewnością były przygotowane. Jak? Możemy sądzić jedynie po skutkach. 10 kwietnia lądowanie Prezydenta Polski zakończyło się katastrofą.

W czasie obu planowanych wizyt, 7 i 10 kwietnia, lądowisko było udostępniane w trybie nadzwyczajnym (tymczasowy personel). Dopiero po katastrofie 10 kwietnia na terenie opuszczonego lotniska pojawiły się liczne specjalne ekipy pracowników. Ich prace na miejscu katastrofy zostały zarejestrowane na amatorskich zdjęciach i filmach. Dawny personel lotniska nadal pozostaje bez pracy. A polski Tu-154M i lotnisko dalej ulegają degradacji. Entropia rośnie. Tylko lokalne władze Smoleńska marzą aby entropia zaczęła w końcu maleć.

niedziela, 12 grudnia 2010

W sprawie "Łażącego Łazarza"

W czasie ponad 3 lat obecności w S24 czułem się zobligowany do oprotestowywania rozmaitych nagannych praktyk spotykanych w tym miejscu. Solidaryzowałem się z usuniętymi z Salonu Pawłem Paliwodą, Marylą i innymi blogerami, pisałem do Pana Janke przeciwko obecności w S24 ekspozytury B'nai B'rith, oprotestowywałem durne zmiany regulaminu sankcjonujące różne formy salonowej cenzury.

Jedynym sukcesem w S24, w którym mam jakiś skromny udział , było powstanie Piwnicy - wymusiło na właścicielu S24 wycofanie się (na krótko) z poronionego pomysłu majstrowania przy regulaminie.

Inne tego rodzaju sukcesy miały miejsce już poza S24, np. kiedy poparłem powstający nowy portal Blogmedia 24. Salon stracił swoją wyróżnioną pozycję w blogosferze, a powołane do życia inicjatywy odniosły dostateczny sukces aby stworzyć atrakcyjną alternatywę dla forum wprowadzającego selektywną cenzurę.

Później, nie mając dość czasu aby śledzić wszystkie zdarzenia wewnątrz portalu, machnąłem ręką na poczynania administracji i pomimo wielu okazji nie reagowałem, nie chcąc kolejny raz rzucać grochem o ścianę.

Tym razem muszę zaprotestować przeciwko usunięciu z S24 wybitnego blogera - Łażącego Łazarza.

Panowie Właściciele i Administratorzy S24 - skasowanie bez podania przyczyn konta Łażącego Łazarza utwierdza mnie w przekonaniu , że salon pod Waszym zarządem przekroczył Rubikon i nigdy już nie będzie tym czym był na początku i tym czym przyciągał blogerów o różnych talentach, różnych opcji politycznych i kulturowych. Macie prawo do swojej polityki, do strategii biznesowej i do konformizmu. Nie macie prawa aby być zadowolonym z istniejącego stanu rzeczy. Nauczcie się też golić na pamięć, bo pewnego poranka lusterko może okazać się waszym wrogiem.

Łażącego Łazarza pozdrawiam - będę Pana czytywał na innych portalach w sieci.

sobota, 4 grudnia 2010

Smoleńsk - ktokolwiek zrozumiał, ktokolwiek wie

W powszechnej opinii stan oficjalnego śledztwa i badania okoliczności katastrofy pod Smoleńskiem jest dalece niezadowalający. Do tego stopnia, że liczba pytań bez odpowiedzi rośnie szybciej niż liczba wiarygodnych informacji ze śledztwa skąpo wydzielanych przez depozytariuszy cząstkowych ekspertyz, wyrywkowych przesłuchań, zmanipulowanych zapisów czarnych skrzynek i innych wielce pożądanych choć stale zacieranych śladów wydarzenia.

Pomimo to, iż brakuje nowych informacji, a zmasowana dezinformacja rozpoczęta w dniu zdarzenia trwa w najlepsze, nawet to co jest powszechnie wiadome wystarcza, aby opinia publiczna w Polsce i wielu innych krajach na świecie, była w stanie wyrobić sobie zdanie na temat katastrofy. Społeczne śledztwo prowadzone przez tysiące ochotniczych analityków, reprezentujących szerokie spektrum wiedzy z różnych dziedzin, a przede wszystkim zdolnych do logicznego myślenia przynosi stopniowo rezultaty. Dzięki przepływowi i konfrontacji informacji w sieci wiele wersji zostało już sfalsyfikowanych. Wiele informacji zaczyna się układać w większe całości. Oczywiście z braku twardych dowodów mamy do czynienia z gromadzeniem poszlak i wyjaśnień cząstkowych, ale nie oznacza to, że są one przez to mniej wartościowe, ani że nie doprowadzą w końcu do ustalenia prawdy. Wszystko jest kwestią czasu.

Tymczasem przedstawiciele wielu profesji już obecnie mogą ocenić przedstawione oficjalne rezultaty śledztwa i informacje instytucji wyjaśniających katastrofę. Jakie to są środowiska i profesje?

1. piloci i konstruktorzy (posiadają specjalistyczną wiedzę lotniczą)

2. organizatorzy oraz ochrona wizyt międzynarodowych (wiedzą co jest normą, a co odstępstwem od normy w organizacji lotu do Smoleńska)

3. wszystkie osoby bezpośrednio zaangażowane w śledztwo (prokuratura, eksperci)

4. naukowcy reprezentujący nauki ścisłe i inżynieryjne (fizycy, chemicy, materiałoznawcy itp.)

5. lekarze i specjaliści od medycyny sądowej (wiedzą jak wygląda sekcja zwłok i jak mogą wyglądać ciała ofiar w zależności od rodzaju wydarzenia)

6. prawnicy (znają procedury i są w stanie wykryć odstępstwa od praktyki)

7. medioznawcy i dziennikarze (rozpoznają mechanizmy manipulacji)

8. miejscowa ludność, zbieracze artefaktów, archeolodzy, pielgrzymi (byli na miejscu zdarzenia, zebrali śladowe dowody)

Do tego można doliczyć bardzo szerokie kategorie, takie jak:

9. wszyscy pamiętający wojnę, znający historię, żyjący w realnym socjalizmie w Polsce i całej Europie Wschodniej (pomimo niekompletnych danych potrafią intuicyjnie odczytać sens wydarzeń i docierających do nich informacji, dzięki długiemu treningowi czytać miedzy wierszami, odfiltrować rzeczy nieistotne i wydobywać to co najważniejsze; trochę dziwne ale umiejętności tych nie posiadają prawie mieszkańcy Europy i USA, posiadających doświadczenie życiowe zgromadzone w innych realiach)

10. osoby zawodowo interesujące się postkomunizmem (por. film "List z Polski" dostępny na YouTube, zrealizowany dla telewizji holenderskiej)

11. blogerzy w wielu krajach (uczestnicy społecznych śledztw)

12. wywiady satelitarne wszystkich krajów dysponujących odpowiednimi technologiami

13. służby cywilne i wojskowe wielu krajów

14. analitycy rozmaitych think-tanków obserwujących procesy polityczne, militarne i ekonomiczne w skali makro.

Nie wymieniłem celowo polityków, którzy nawet jak coś wiedzą to nie powiedzą. Znajdując się na społecznym świeczniku mają więcej do stracenia niż inni, a jako uczestnicy "wielkiej gry" czują się zwolnieni z zasad moralnych obowiązujących uczciwych ludzi. Dotyczy to zwłaszcza polityków partii rządzącej.

Skuteczne przeciwdziałanie tym samoistnym procesom gromadzenia i wymiany cząstkowej wiedzy na temat Smoleńska jest niemożliwe. Dezinformacja poprzez media trafia do szerokich rzesz ludzi, ale te rzesze nie są opiniotwórcze. Ludzi wymienionych wyżej kategorii jest zbyt wielu, a przywiązanie wielu z nich do wartości zbyt silne, aby poszukiwanie prawdy - chociażby przez całe lata, jak to było w przypadku masakry katyńskiej - zostało przez nich porzucone.

Przetrwa pamięć, przetrwa prawda i solidarność międzyludzka.